Chcesz znaleźć albo zmienić pracę? Jak to zrobić poza regularnym odpowiadaniem na ogłoszenia? Jak to zrobić skoro wszyscy dostają pracę po znajomości? To jest akurat nieprawda, ale jeżeli jesteś przekonana, że tak jest to skontaktuj się z każdą osobą, którą masz na fejsie, albo w kontaktach telefonu. Bez sensu? A skąd wiesz, że ta osoba wczoraj nie rozmawiała z właścicielem firmy, który narzekał, że nie może znaleźć ludzi do pracy? Skąd wiesz? No tak, ale ktoś mi zrobi przysługę zatrudniając mnie! Nie chcę się prosić! Odwróć sytuację! Czy Ty, Twoja praca i to co dasz tej firmie to przysługa wobec Ciebie? Też, ale nie tylko. To Ty masz coś do zaoferowania, swoją wiedzę, doświadczenie, a jak jesteś na początku drogi to też coś ważnego- zaangażowanie.
Po drugie zrób sobie listę parudziesięciu firm, w których chciałbyś pracować. Czytaj o tych firmach w Internecie. Jak przeczytasz, że zwalniają ludzi to ich wykreśl, a do reszty konsekwentnie raz na dwa, trzy tygodnie wysyłaj CV i dzwoń. Znajdź na ich stronie imię i nazwisko kogoś na stanowisku kierowniczym, zdobądź numer… Jak? Zadzwoń do sekretariatu i poproś, powiedz jak jest, albo że masz ważną sprawę, albo że piszesz artykuł o firmie, że chcesz napisać pracę na ich temat. Kłamstwo? A może chcesz napisać pracę na ich tematJ Albo napisz maila do tego szefa, adres jest taki sam jak do osoby z kadr- najczęściej imię.nazwisko@nazwafirmy.pl, a może gość ma ustawioną automatyczną odpowiedź z nr telefonu i masz dwa w jednym. I dzwonisz. Dzwonisz? Nie, nie zadzwonię, na pewno mnie oleje, albo zachowa się jak cham. Odwagi! Jeżeli zachowa się jak cham, to cudownie. Przecież nie chcesz pracować z chamem. Nie przejmujesz się tym, bo to cham i Ty go olewasz! Może o kimś z tej firmy napisali w gazecie. I co? I dzwonisz do tej osoby i w pierwszych słowach mówisz – czytałem o pani w gazecie, śledzę poczynania państwa firmy od dawna, umiem to i to, chciałbym pracować u państwa, wie pani jak to jest, każdy kiedyś szukał pracy… Wiesz jak się czuje osoba, której mówisz, że przeczytałeś o niej w gazecie? Dobrze! I za trzy tygodnie to samo i z każdą z tych parudziesięciu firm to samo- non stop.
To nie jest teoria. Ja szukałem pracy wiele razy, również sam zatrudniłem setki ludzi i wiem jak to jest z obu stron. Do wymarzonej firmy dzwoniłem cztery lata. Pracowałem gdzie indziej i dzwoniłem konsekwentnie co miesiąc, dwa przez cztery lata. Powiem Ci jak to jest od strony pracodawcy, którym później byłem. W 2009 r. mój oddział nie miał kontraktów, a kolejny ważny przetarg przegraliśmy. Dramat! Stałem przed wizją zwolnienia setek ludzi. Czy wtedy bym Ciebie zatrudnił? Nie! Nawet gdybyś był najlepszym pracownikiem. Później wygraliśmy wielki kontrakt i kilka mniejszych, potrzebowałem kilkudziesięciu ludzi na różnych stanowiskach. Ja akurat nie zatrudniałem znajomych, a nawet gdybym chciał zatrudniać znajomych to jak? Skąd wezmę kilkudziesięciu znajomych gotowych do pracy w danym zawodzie? Jak to działa? Tak to działa, że ja wtedy dzwoniłem do tych, którzy dzwonili do mnie. Na zasadzie – potrzebuję ludzi! Poczekaj, ten gość do mnie wydzwania od miesięcy, mam jego numer i CV i ja dzwonię do niego/niej. Dlaczego? Bo wiem, że ta osoba bardzo chce, a to jest najcenniejsze. Po co mi specjalista, któremu się nie chce?
Po trzecie. A właściwie do kogo dzwonić? Postrzegaj! To jest słowo klucz– postrzegaj! Czytaj, słuchaj, oglądaj. Jakaś firma podpisała kontrakt na produkcję czegoś, dla kogoś, jakaś branża się rozwija, gdzieś stoją dźwigi i budowany jest biurowiec. No przecież nie budują tego biurowca dla jaj. Dziesiątki firm będzie tam miało swoje siedziby. No dobra, ale jakie firmy tam wynajmą biura? Zadzwoń i powiedz, że jesteś zainteresowany wynajmem powierzchni biurowej, bo przecież jesteś zainteresowanyJ, i poproś o informacje z kim już mają podpisane umowy.
Mieszkasz w małej miejscowości, gdzie akurat nie ma dźwigów, to ta metoda odpada, ale tylko ta.
I jeżeli nie jesteś w krytycznej sytuacji to nie bierz pierwszej oferty z brzegu, która Cię nie interesuje. Ja tak kiedyś zrobiłem. Produkowałem znicze na pierwszego listopada. Był sobie właściciel i dwóch pracowników- ja byłem jednym z nich. I co mi dała ta praca, poza marnym groszem? To, że wiem, że nie chcę produkować świeczek, ale to przecież wiedziałem wcześniej. Jeżeli nie masz kwalifikacji, to lepiej jest robić ksero za minimalną krajową w firmie, która zatrudnia 1000 osób, niż zarobić trochę więcej w firmie, w której pracuje kilka osób, z czego wszyscy to rodzina właściciela, bo nic się tam nie wydarzy! Nic! Powodzenia! Trzymam kciuki! Serio!